sobota, 16 września 2017

Hannibal Lecter - Różnice między książkami, a filmami/serialem



Zanim przejdziemy do fanficka, uznałam że powinnam napisać dla czytelników pewne wyjaśnienia. Otóż to opowiadanie będzie o Hannibalu Lecterze i Clarice Starling, tyle że należę do tego typu osób, które za pierwowzór i „prawdziwą” wersję zawsze uważa książkę. Dlatego w tym fanficu zdecydowanie będę się opierać na tetralogii Thomasa Harrisa (Czerwony smok, Milczenie owiec, Hannibal, Hannibal po drugiej stronie maski)
Jednakże wiem, że większość czytelników zna Lectera nie z powieści (choć powinni bo zajebiste :P), a z filmów i serialu. I właśnie do takich osób kieruje to wyjaśnienie, dla tych co nie wiedzą nic o książkach, a znają jedynie filmy i/lub serial. Nie wiedzą więc o kilku kwestiach.
Podzielę wypowiedź na dwie części. W pierwszej opiszę różnice pomiędzy filmami, a książkami, a w drugiej pomiędzy serialem, a książkami. Och, zawsze chciałam wyrzucić wszystkie błędy J i nareszcie mogę. Dzięki temu łatwiej będzie zrozumieć moją historię.
Jednocześnie zastrzegam iż rozumiem że filmy mają prawo być inne (praktycznie zawsze w jakimś stopniu są), ale nie wymieniając tych różnic tutaj, czytelnik mojego opowiadania może być zdziwiony, skonfundowany w niektórych momentach, nie znając fabuły powieści. Jednakowoż to lektura nieobowiązkowa.
(Tralalala piszę chaotycznie, w złej kolejności i jak mi się chce XD Sia lalala)

Filmy
Dobra, najpierw słówko o każdej ekranizacji filmowej.  Pominę jedynie ekranizację Czerwonego smoka z 1986, bo jest według mojej opinii strasznie słaba. Spartolony film, a i tak bardziej znana jest wersja z Hopkinsem z 2002, która już znacznie lepiej wyszła, na szczęście.
Najpierw film „Hannibal po drugiej stronie maski” z 2007. Mało tu jest do dodania. Ekranizacja była bardzo zbliżona do książki. Jedynie na początku filmu fakty się nie zgadzają, potem idzie już idealnie z pierwowzorem. Otóż Lecter nigdy nie uciekł z sierocińca. Został stamtąd zabrany przez wuja, Roberta Lectera, męża Lady Murasaki, gdy ten ma 13 lat. Mając lat 15 dochodzi do owej sceny z chamskim rzeźnikiem. Wówczas Robert Lecter chce się z nim rozprawić, ale dostaje ataku i umiera. I wtedy właśnie Hannibal dokonuje pierwszego zabójstwa, mszcząc się nie tylko za grubiaństwo wobec Murasaki, ale także za śmierć wuja. Reszta akcji dzieje się 3 lata później. Czyli różnica polegała jedynie na ucieczce, wieku Lectera w czasie wydarzeń oraz istnieniu Roberta Lectera. Reszta była niemalże identyczna jak w książce.
Teraz film „Czerwony smok” z 2002. Tutaj także różnice są nieznaczne. Jeden błąd, taki na który nic nie można było poradzić, był wiek Hopkinsa, odgrywającego rolę Lectera. Mimo iż robił to genialnie, to widać, że był już za stary do tej roli. Lecter w tym okresie czasu, w którym film się dzieje, powinien mieć ok. 41 lat. Natomiast Hopkins był już wtedy po 60. Więc jak się ogląda, dziwne się wydaje iż film jest prequelem „Milczenia owiec”.
Następna kwestia. Pewnie wielu nie wie, ale książka „Czerwony smok” była pierwszą w której Hannibal Lecter się pojawił, czyli były to narodziny tej postaci. Tyle, że Lecter grał w tej powieści rolę drugoplanową! Był tam tyle osobiście co kot napłakał. Jednakże gdy film powstawał, Lecter był już częścią popkultury, więc nie mogli zwyczajnie dać mu tam mało scen, jak jest w oryginale. Więc zamiast jednego spotkania z Willem, mamy trzy. Choć to osobiście nie jest wadą, bo nawet nieźle wyszło.
To jeszcze kilka słów o początku i zakończeniu filmu. Na końcu „Czerwonego Smoka” mamy urocze sceny Willa żeglującego ze swoją rodziną. A to gówno prawda! Dlaczego? Ponieważ żona Willa, Molly odeszła od męża na końcu powieści. Poza tym Will nie był ojcem jej synka, tylko ojczymem. W następnej książce, czyli w „Milczeniu owiec” wspomniano, że po rozwodzie Will popadł w alkoholizm i stacza się gdzieś. Więc naszego Willa Grahama nie spotkał happy end. Skończył ze strasznymi bliznami na twarzy (po ataku Dolarhyda), bez żony i z nałogiem. Dodatkowo na koniec filmu dodano nawiązanie do „Milczenia owiec” poprzez krótką rozmowę Chiltona z Lecterem, w której ten mówi doktorowi, że przyszła do niego młoda kobieta z FBI, a Lecter pyta jak się ona nazywa i film się kończy. Jak łatwo się domyślić chodzi o Clarice Starling, choć jest to zdecydowanie niemożliwe, gdyż  Clarice przyszła do doktora dopiero 5 lat później.
Natomiast sam początek filmu pokazuje nam jak Will Graham odkrył, że dr Lecter to seryjny morderca. Cała ta scena jest błędna, gdyż sugeruje nam, że ta dwójka znała się wcześniej i współpracowała w innych sprawach. I że było to w domu doktora i Will rozszyfrował go dzięki zaznaczonemu przepisowi w książce. W rzeczywistości było tak: Graham i Lecter w ogóle się nie znali. Will prowadząc sprawę jego morderstw, znalazł w aktach, że dr Lecter opatrywał kiedyś jedną z ofiar po wypadku na polowaniu, więc poszedł się z nim spotkać. Tak się poznali. Już wtedy Willowi zaczęło coś świtać, ale nie wiedział co to takiego. Więc poszedł do niego po raz drugi i wówczas go olśniło. Zrozumiał, że mordercą jest Lecter, a to przez wiszącą w gabinecie doktora rycinie pt: ranny człowiek. Jedna z ofiar mordercy została okaleczona dokładnie w taki sposób jak na owej średniowiecznej rycinie. Lecter zrozumiał, że Graham go przejrzał więc zaszedł go od tyłu z nożem. Jak Will z tego wyszedł, a Lecter został aresztowany nie wiadomo dokładniej. W każdym razie Will ma bliznę na brzuchu po ataku doktora.
I ostatnia rzecz. Zastanawia mnie czemu dziecko Molly ma zawsze inne imię. W pierwszym filmie nazywa się Kevin, w drugim Josh, a w książce Willy (od Williama). O co tu chodzi? Po cholerę zmieniają mu imię? Nie pojmę.
Następny film – „Milczenie owiec” z 1991. Według mojej skromnej opinii ten film jest zrobiony najlepiej. Tutaj błędy i różnice wynikają raczej z braku czasu. Film wyszedłby za długi, gdyby wzięto wszystko z książki pod uwagę. Dlatego według mnie ekranizacja jest mocno okrojona. Film niestety jest skrócony i może nawet i spłycony. Różnice tkwią w szczegółach. Rozmowy Lectera z Clarice były dłuższe i bardziej zajmujące, tak samo jak prowadzone przez Starling śledztwo. Odkryła ona więcej niż w ekranizacji. Podam przykłady, bo wszystkich szczegółów jest za dużo. Pamiętacie by Lecter kazał szukać Clarice samochodu Raspaila? Nie. Albo Clarice przeszukująca mieszkanie ostatniej ofiary ściganego zabójcy? Też nie. A może rozmowa Clarice z Lecterem o jego patencie na zegarek z krucyfiksem? Nie! Albo że doktor zrobił sobie klucz do kajdanek kilka lat wcześniej na wszelki wypadek, a nie nagle długopis mu rzucili? Nie!!! Bo to wszystko jest w książce, nie w filmie. Ale ciężko ich za to winić. W końcu gdyby wszystko umieszczono w ekranizacji to aż strach pomyśleć jaką miałby długość. Choć tego policjanta powieszonego z rozciętymi trzewiami na wierzchu też sami se wymyślili, to powiem że to było niezłe.
Ostatnią ważną różnicę jaką muszę wtrącić jest zakończenie. Na końcu filmu Starling kończy akademię, a potem dostaje telefon od Lectera i rozmawiają chwilę zanim doktor ruszy zabić Chiltona. W książce Clarice jeszcze nie zdążyła skończyć akademii, a żadnej rozmowy telefonicznej nie było. Ale za to były listy. Dr Lecter wysłał listy, jeden do pielęgniarza Barneya by mu podziękować i dał trochę kasy do koperty, drugi do Chiltona mówiąc że niedługo go odwiedzi, a ostatni właśnie do Clarice. Jest w nim wszystko co powiedział jej w filmie przez telefon i więcej i właśnie na to „więcej” chce zwrócić uwagę. Chodzi mi o ostatnią część listu, w której Lecter mówi, że ma widok z okna i widzi tam gwiazdy. I dodaje taki tekst „Niektóre z naszych gwiazd są takie same. Clarice”. Serio. Tak napisał. Weźcie, brzmi wieloznacznie. Romantyk kuźwa <3 Ale to ten cytat dał mi pomysł na nadanie tytułu temu opowiadaniu, więc musiałam o tym wspomnieć.
I ostatni film, ten którego nie znoszę najbardziej, czyli „Hannibal” z 2001. Nie lubię go z powodu ogromnej i bardzo znaczącej różnicy między książką, ale o tym powiem na końcu. Wpierw mniejsze błędy.
Po pierwsze akcja książki dzieje się 7 lat po wydarzeniach z „Milczenia owiec”, a w filmie mija 10 lat, czyli o 3 więcej niż powinno. Nie wiem co im to przeszkadzało.
Po drugie, kiedy Clarice zostaje wkopana w to bagno z targiem rybnym to powinien przyjść list. Tak, w książce Lecter po raz kolejny pisze do Starling list, w którym pociesza ją po tym co się stało. Owszem, kiedy czyta się całość są to słowa pocieszenia. Przytoczę cytat – „Czy zawiodłaś swoją nieżyjącą rodzinę? Czy chcieliby byś się podlizywała? Czy cenili sobie hart ducha? Możesz być tak silna jak tego chcesz. Jesteś wojownikiem, Clarice. Wróg nie żyje, dziecko jest bezpieczne. Jesteś wojownikiem.” Co prawda w filmie wysłał jej list PÓŹNIEJ, ale już gadał jakieś bzdury, kompletnie inny temat niż w powieści. Listu o takiej treści nie było w książce, powinny być słowa pocieszenia.
Czy ktoś się zastanawiał skąd w ekranizacji Mason Verger wiedział, że zdjęcie rentgenowskie ręki Lectera jest prawdziwe? Otóż w filmie nie dało się tego wytłumaczyć, ale w książce już tak. Otóż, pewnie wielu zaskoczę, ale dr Hannibal Lecter w książce posiada 6 palców u lewej ręki. Kiedy uciekł z więzienia, wyjechał do Rio i tam poddał się operacji, w której usunięto mu dodatkowy palec. Zdjęcie, które posiada Verger miało właśnie dodatkowy palec. Wykonano je przed zabiegiem usunięcia go. Cóż…pewnie gdy kręcono poprzedni film nie było technologii, która mogłaby dać Hopkinsowi dodatkowy palec XD Albo im się nie chciało.
Coś co mnie boli, to to że w filmie nie było bardzo ważnej postaci. Nie wiem czemu jej tam nie było, dlaczego usunęli tą postać. Mowa tu o Margot Verger, siostrze Masona. Odegrała bardzo ważną rolę, więc nie wiem czemu jej nie było. Była napakowaną kobietą i lesbijką. Kiedyś jej brat ją gwałcił, pewnie przez to taka się stała. Pomaga bratu bo chce by dał jej swój materiał genetyczny, aby poprzez sztuczne zapłodnienie dać tej rodzinie dziedzica. Nie chciała by to jej zrobiono invitro, tylko jej dziewczynie. Ale Mason lubił ją gnębić, więc na to nie pozwalał, miał ją w szachu bo bez niego Margot zostawała bez pieniędzy. Kiedy Mason złapał Lectera, doktor chwilę rozmawiał z Margot i namawia ją by zabiła brata, mówi że nie musi się ona bać bo on chętnie się do tego przyzna. Margot w odpowiedzi wyrywa doktorowi włosy. Potem kiedy Clarice ratuje doktora i opuszczają ranczo (dla uszczególnienia Lecter naprawdę wyniósł Starling na rękach z tej farmy, tyle że Clarice nie została postrzelona, a dostała podwójnym środkiem usypiającym), Margot bierze sprawy w swoje ręce. Zabija Cordela młotkiem, a potem idzie do brata. Tam paralizatorem, powiedzmy zmusza, brata by wydzielił spermę. Następnie wyjmuję tą wielką rybę, murene z akwarium i rzuca w brata, a ta rybcia rozszarpuje go na kawałki. Jak widzicie Mason zginął zupełnie inną śmiercią niż w filmie i nawet zabity przez kogoś innego. Potem już się dowiadujemy, że partnerka Margot zaszła w ciąże pomyślnie (urodzi prawdziwego Vergera, więc Margot będzie wciąż miała kasę), a dr Lecter zgodnie z obietnicą dzwoni i przyznaje się do zabicia Masona (Margot podrzuciła wyrwane wcześniej włosy na miejsce przestępstwa, więc było więcej dowodów).
A wracając na chwilę do imion, pamiętacie co mówiłam o imionach przyszywanego syna Willa? Tu jest podobna sytuacja, jeśli chodzi o żonę Pazziego. W filmie nazywa się Alegra, a w książce Laura…kuźwa o co tu chodzi? Co im te imiona przeszkadzają? Po cholerę zmieniać takie banały? Nie pojmę naprawdę.
Dobra to teraz sceny tych rozmów telefonicznym Clarice i Hannibala. No to powiem tak…tego nigdy nie było. Żadnych telefonów i rozmów nie było. Lecter został złapany przez Masona w chwili, gdy podrzucał do samochodu Starling prezent na jej urodziny. I oczywiście Clarice zobaczyła z daleka scenę porwania i domyśliła się czego była świadkiem, kiedy znalazła prezent.
Ostatnia rzecz, ta która denerwuje mnie najbardziej bo ta różnica jest ogromna. Może ja się nie znam, ale gdy zmienia się w ekranizacji tak istotną rzecz jak zakończenie na kompletnie inne niż było w książce to to już chyba nie jest „na podstawie powieści” a raczej „na motywach”, a tak tego nie opisali. Co to za zakończenie, kompletnie wymyślone. Dobra, książka skończyła się zupełnie inaczej niż film i teraz opisze jak było naprawdę.
Dr Lecter zabrał Clarice do swojego wynajętego domku przy plaży. Tam spędzili razem nie dzień, a kilka tygodni. Nie podano dokładnie ile tam siedzieli, ale to się liczy najmniej w tygodniach. Ktoś spyta, dlaczego Clarice na to pozwoliła? Czemu nie próbowała uciec czy coś? A proste. Jak wspominałam Starling oberwała podwójnym środkiem usypiającym. Doktor musiał ją z tego wyleczyć, wyssać anestetyk i podać antidotum. Poza tym wcześniej planował już takie „porwanie” Clarice więc był przygotowany. Ukradł wcześniej ze szpitali dużo leków i narkotyków. Podawał je Clarice, aby została z nim, czyli zwyczajnie odurzał, aby nie miała jasności myślenia. Dlaczego? Otóż Lecter miał taki plan – Chciał zrobić Starling pranie mózgu, aby uwierzyła, że jest jego nieżyjącą siostrą, Miszą. Uważał, że jego siostra zasługuje na miejsce w świecie i że Clarice jest godna by to miejsce zwolnić(z jego perspektywy to komplement XD). Aby to osiągnąć, z pomocą tych medykamentów, przeprowadza na Starling swego rodzaju psychoterapię. Rozmawia z nią codzienne i wymyśla takie rzeczy…to nieważne, ważne że terapia częściowo skutkuje i Clarice godzi się ze śmiercią ojca i tym samym pozbywa się swej miłości do FBI, co było pierwszym celem doktora.
A potem mamy coś interesującego. Dr Lecter przyznaje otwarcie, ze ponosi porażkę. Że nie umie zmienić Clarice tak jakby tego chciał. Pranie mózgu najpierw dobrze szło, ale Clarice jest zbyt silna i odmawia pozbycia się swojej osobowości. Zacytuje: „Doktor pomyślał, że choć poznał dobrze Starling, nigdy nie mógł przewidzieć jej zachowań czy jej posiąść. Karmił gąsienicę, opiekował się poczwarką, ale motyl, który się wykluł, postępował zgodnie z głosem swojego serca i nie podlegał jego kontroli”.  Serio tak pisze. Doktor postanawia więc sięgnąć po ekstremalne środki i organizuje ową kolację z mózgiem Krendlera jako danie główne. I tu niespodzianka filmowcy. Scena ta jest kompletnie inna ponieważ…Clarice je ten obiad. Owszem. Ona i Lecter zjedli cały płat czołowy Krendlera, dziewczyna poprosiła nawet o dokładkę. Lecter był strasznie wesoły, że tak się to powiodło. Po obiedzie zabija Krendlera strzałem z kuszy (jak ktoś chce wiedzieć jak Lecter dopadł Krendlera, to Margot mu go wydała, jako podziękowanie za włosy i przyznanie się do zabicia jej brata).
A teraz sedno. Po tej kanibalistycznej kolacji, Lecter wykłada karty na stół i otwarcie mówi Clarice, że chce by oddała ona swoje miejsce Miszy, jego siostrze. Że ona jest idealnym miejscem. Starling po zastanowieniu pyta go dlaczego to ON nie odda swojego miejsca siostrze. No bo skoro podczas terapii Doktor twierdził że w niej jest miejsce dla jej ojca, to czemu w nim nie ma miejsca dla Miszy? Niech tak jej ojciec w niej, tak i Misza niech żyje w Lecterze. Nasz doktor wydaje się zadowolony, ale zaniepokoił się nieco. Ponieważ jego uczeń zaczął przerastać mistrza, jak to określił. Następnie Clarice wystawia swoją własną ofertę, czyli…siebie. Serio, uwiodła go i to niezłym sposobem. Pyta go czy jego matka karmiła go piersią (tak jak on spytał kiedyś senator Martin). Doktor odpowiada tak. Ona pyta dalej, czy kiedyś Lecter uważał, że musi zwolnić swoje miejsce przy piersi dla Miszy? Czy czuł, że to jego obowiązek? Hannibal mówi, że sobie nie przypomina, ale jeśli tak to zrobił to chętnie. I tutaj Clarice…uwaga…obnaża własną pierś i mówi doktorowi, że z tej piersi nie musi rezygnować. No i jeszcze kropla wina jej na sutka zawisnęła … o rany…w każdym razie rozdział kończy się w chwili, kiedy Lecter klęka przy fotelu Clarice i pochyla się w jej stronę. Cóż…łatwo się domyślić co było dalej, autor dosadnie to zasugerował.
Na końcu jest epilog, który dzieje się 3 lata później. Otóż dr Lecter i Clarice nadal są razem jako kochankowie i żyją w Buenos Aires. Autor daje nam mały wgląd w ich życie. Np. jak są w operze, czy tańczą razem na tarasie swojego domu. I że doktor w końcu zapomniał o koszmarze wojny, Misza przestała nawiedzać go w snach.
Nie zmyśliłam tego wszystkiego. Wystarczy zajrzeć w książki i przekonać się że podałam najistotniejsze różnice. Zostało jeszcze sporo mniejszych, ale już mi się nie chce XD Podałam te które mnie najbardziej rzuciły się w oczy. Zwłaszcza to zakończenie Hannibala…byłam strasznie zła bo lubię tę parę i cieszę się, że chociaż w powieści skończyli razem. Ale nikt o tym nie wie bo film tylko widzieli i wierzą w to cholerne odcięcie ręki :’( Choć kto tam co woli. Ja kocham książkowe zakończenie i szkoda mi że nigdy nie mogłam tego zobaczyć. Byłaby schiza XD
Dobra to wszystko dla filmowców. Dziękuję za uwagę i proszę się ze mną nie kłócić. Książki czytałam 3 razy każdą, więc wiem co piszę. Dziękuję.

Serial
Dobra zwracam się do tych co nigdy nie zahaczyli ani o książki ani o filmy, a znają jedynie serial. Powiem wam tak…nic nie wiecie XD Serial to takie fanfiction dosłownie. Żadne słowo lepiej tego serialu nie opisze. Także nie ma jak tu wypisywać różnic, bo tam wszystko się z tego składa. To jest kompletnie co innego, więc podam wam takie…ciekawostki. Oraz pewną rzecz bez której mój fanfic będzie kompletnie niezrozumiały.
Pierwszy przykład, miałam z niego straszne jaja. Otóż wiedzieliście, że dwie postacie żeńskie z serialu pierwotnie są mężczyznami?! Ale mi śmiać chciało. Chyba uważali że mają za mało kobiet w obsadzie czy co XD więc dwie postacie męskie przeszły zmianę płci :D PAN Alan Bloom stał się PANIĄ Alaną, tak samo jak PAN Freddie Lounds. Nie no straszny ubaw mam przy tym.
Pamiętam, że jak oglądałam każdy odcinek serialu po kolei, miałam pewną myśl. A mianowicie taki obrazek przed oczami – scenarzysta bierze książki do ręki i wyrywa z nich strony. Potem rozdziera także te pojedyncze wyrwane kartki. Następnie mając całą stertę tych kawałków papierów, rzuca ją ostentacyjnie w górę i patrzy na ten rozsypujący się śnieg kartek na podłogę. Następnie przesuwa kawałki w jedną linię na chybił trafił, czyta co wyszło i piszę z tego scenariusz. Tak ja to widzę. W każdym odcinku był jakiś zerżnięty cytat (styl ff totalnie) oraz nawiązania, oczywiście w losowej kolejności. Mówiłam, jakby rozdarte i rozrzucone kartki z książki.
Moje przedostatnie słowo. Jakim cudem…to miasto Baltimore jeszcze nie wymarło w tym serialu? Co tydzień nowy seryjny morderca XD i to w dodatku zawsze jakiś…psychodeliczny. Bo po prostu kogoś zastrzelić to za łatwo. Trzeba hodować na ofiarach grzyby…I tak w kółko Macieju. Połowa miasta to artystyczni w kunszcie psychopaci, a druga połowa ich ofiary. Come on!
Dobra, a teraz najważniejsze. Jeśli ktoś zna jedynie serial, to pewnie nie wie nawet kim jest Clarice Starling, ponieważ nie miała ona w serialu roli (choć czekałam i czekałam). A tu niespodzianka, ona powinna mieć (i nawet miała) znacznie większe znaczenie niż Will. On to wystąpił w jednej książce i bardzo źle skończył. Natomiast Clarice wystąpiła w dwóch następnych i skończyła jako kochanka Lectera (w książce, bo w filmie to bardziej on ją kochał bez wzajemności. W książce to skończyli razem, więc nie wymyślam tego paringu). Biedny Will w książce był agentem który złapał Lectera, ale nie bez blizn. Lecter tak bardzo go nienawidził że nasłał na niego i jego rodzinę mordercę. Po starciu z tym mordercą Will miał mnóstwo blizn na twarzy, żona go opuściła, a sam zaczął się rozpijać. Także przykro mi nic romantycznego. To co w oryginale łączy Willa i Hannibala to strach (ze strony Grahama) i silna obustronna nienawiść. Nic więcej. Lecter zniszczył facetowi życie, dwa razy. Za drugim razem najskuteczniej.
Clarice Starling pojawiła się w dwóch następnych powieściach jako główna bohaterka. Najpierw prowadziła sprawę seryjnego mordercy, w której pomagał jej Lecter, a w następnej już sama próbowała go znaleźć, gdy uciekł, ale skończyło się na tym, że się do niego przyłączyła. Więcej szczegółów pisze wyżej przy różnicach filmowych, nie chce mi się pisać drugi raz.
Jeśli znów miałabym używać metafor to wyjaśniłabym to tak – scenarzyści wzięli sobie postać Clarice Starling. Następnie wyjęli z niej całe wnętrze. Pustą skorupę nazwali Miriam Lass (znów wraca problem ze zbyt małą liczbą postaci żeńskich). Natomiast całe wnętrze Clarice wlewają w postać Willa Grahama. Tak to widzę. Jeśli ktoś był skonfundowany tym, że w serialu Hannibal raz lubi Willa, a drugim razem wbija mu nóż w brzuch lub wsadza do pudła to teraz może zrozumieć o co biega. Oni połączyli te obie postacie. Kiedy Hannibal wbija nóż tej postaci to robi to właśnie Willowi. Natomiast gdy okazuje przywiązanie, czyni to wobec cech Clarice, które w niego włożono. Połączono postacie, osoby, której Lecter nienawidzi (Will) i osoby do której czuje afekt (Clarice). Widać to np. w trzecim sezonie, gdy wynosi nieprzytomnego Willa na rękach, choć w oryginale, i w powieści i nawet w filmie, na rękach niesie ranną Clarice. I warto zaznaczyć, że Lecter nie ma oporów przed wbijaniem Willowi noża w brzuch i robieniu innych okrucieństw (bo podkreślam nienawidzi go, że mu odebrał wolność), to Clarice nie chce, ani nie ma zamiaru nigdy krzywdzić. Nawet jest cytat z książki – „Nie zamierzam składać ci wizyty, Clarice, uznając świat z tobą za bardziej interesujący niż bez ciebie” ; „Niektóre z naszych gwiazd są takie same”. Serial przekazał jej rolę Willowi, co dla mnie było krzywdzące, ponieważ uwielbiam tą parę.
Cóż to już wszystko. Proszę nie hejcić :’( to nie ja to wymyśliłam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz